Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach... prawda!... Wspomniałam mu o kupnie naszej kamienicy...
— Chryste!... i cóżeś ty zrobiła?... A... wszystko stracone... Teraz rozumiem... Naturalnie, że się obraził... No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić, że jest tak obraźliwy?... Taki sobie zwyczajny kupiec!...





VI.
Pamiętnik starego subjekta.

„...I wyjechał!... Pan Stanisław Wokulski, wielki organizator spółki do handlu przewozowego, wielki naczelnik firmy, która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie, wyjechał do Paryża, jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny... Jednego dnia mówił (do mnie samego), że: nie wie, kiedy pojedzie, a na drugi dzień — szast... prast!... i już go niema.
Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich, wypił kawę, wykłuł zęby i — jazda. Naturalnie. Pan Wokulski nie jest przecie lichym subjektem, który musi żebrać pryncypała o urlop raz na kilka lat. Pan Wokulski jest kapitalistą, ma ze 60 tysięcy rubli rocznie, żyje za pan