Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

brat z hrabiami i książętami, pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża kiedy chce. A wy, moi płatni oficyaliści, kłopoczcie się o interesa. Przecie za to macie pensye i dywidendy.
I to jest kupiec?... To jest błazeństwo, mówię, nie kupiectwo!...
No, można wyjechać nawet do Paryża i nawet po waryacku, ale nie w takich czasach. Tu, panie, kongres berliński nawarzył piwa, — tu, panie, Anglia, panie, za Cypr, Austrya za Bośnią... Włochy krzyczą w niebogłosy: „dajcie nam Tryjest, bo będzie źle“!... Tu, już, słyszę, panie, w Bośni krew leje się potokami i (byle żniwa skończyć) wojna buchnie przed zimą, jak amen w pacierzu... A on tymczasem daje nura do Paryża!...
Cyt!... ?... ...Poco on tak nagle wyjechał do Paryża?... Na wystawę?... Cóż go obchodzi wystawa. A może w tym interesie, który miał zrobić z Suzinem?... Ciekawym na jakich to interesach zyskuje się po 50 tysięcy rubli, tak sobie, od ręki?... Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty, czy do kolei, czy też do cukrowni?... Ale czy wy aniołki, zamiast po nadzwyczajne maszyny, nie jedziecie po zwykłe armaty?... Francya, tylko patrzeć, jak weźmie się za łeb. z Niemcami... Mały Napoleonek, niby to siedzi w Anglii; ale przecież z Londynu do Paryża bliżej, niż z Warszawy do Zamościa...