Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

gała do mego pokoju, troskliwie wypytując Stacha, czy nie jest chory i dziwiąc się, że się jeszcze nie kochał, on, prawie starszy od niej, (myślę, że ona była trochę starsza od niego). Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów, wymyślać mężowi, który na całe dnie uciekał z domu i występować z pretensyami do mnie, że jestem niedołęga, że nie rozumiem życia, że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych...
Słowem wywiązały się takie awantury w domu, ze Jaś Mincel schudł, pomimo, że coraz więcej pił piwa, a ja myślałem: jedno z dwojga... Albo podziękuję Minclowi za obowiązek, albo wypowiem lokal Stachowi.
Zkąd u licha dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata? nie mam świadomości. Dość, że wpadła raz wieczorem do mego pokoju, powiedziała mi, że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły, skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi, jak Wokulski... Potem dodała, że jej mąż jest podły, że Wokulski jest podły, że wszyscy mężczyźni są podli i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów.
Sceny takie powtarzały się przez kilka dni zrzędu i nie wiem, do czegoby doszły, gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwaczniejszych wypadków, jakie widziałem.
Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór.