Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

Pewnego dnia (wpół roku po śmierci pani Małgorzaty), widząc, że mi chłopak w oczach dziadzieje, podsunąłem mu projekt:
— Idź Stachu do teatru... Grają dziś „Violettę“; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz...
Zerwał się z kanapy, na której czytał książkę i rzekł:
— Wiesz... masz racyą... Zobaczę, jakto dziś wygląda...
Poszedł do teatru i... Na drugi dzień nie mogłem go poznać: w starcu ocknął się mój Stach Wokulski. Wyprostował się, oko nabrało blasku, głos siły...
Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia, koncerty i odczyty.
Wkrótce pojechał do Bułgaryi, gdzie zdobył swój olbrzymi majątek, a w parę miesięcy po jego powrocie, jedna stara plotkarka (pani Meliton) powiedziała mi, że Stach jest zakochany...
Roześmiałem się z tej gawędy, boć przecież kto się kocha, nie wyjeżdża na wojnę. Dopiero teraz, niestety! zaczynam przypuszczać, że baba miała racyą...
Chociaż, z tym odrodzonym Stachem Wokulskim, człowiek nie jest pewny. A nuż?... O, to śmiałbym się z doktora Szumana, który tak żartuje z polityki!...“