Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.

względem niego, niechaj samo wykonywa ją względem jednostek. Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne, niech inni tyle płacą mi za lekcye, żeby mi na komorne wystarczyło. Rozumie pan?...
— Niewszystko, panie — odparłem.
— Nic dziwnego — rzekł młody człowiek. — Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować nowych prawd...
Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą. Młody człowiek zamknął za nami drzwi, lecz za chwilę wybiegł na schody i zawołał:
— A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych, bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania...
— Owszem, panie! — odpowiedziałem mu z grzecznym ukłonem, myśląc w głębi duszy, że nie godzi się jednak wyrzucać takiego oryginała.
Kiedy szczególny młodzieniec ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz, dając tym sposobem do zrozumienia, że konferencyą z nami uważa za skończoną, zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy:
— Widzę, macie tu kolorowe szyby, co?
— O, bardzo kolorowe.
— Ale są zakurzone...
— O, bardzo zakurzone — odparł rządca.
— I myślę — dodałem — że ten młody człowiek, pod względem niepłacenia komornego, dotrzyma słowa, co?