między końmi. A że wiem zkąd mam pieniądze i naco je wydaję i ludzie o mnie wiedzą, więc zresztą nic mnie nie obchodzi.
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą.
— Nie rozumiem pana — rzekł.
— Widzi pan — mówił Jumart, przebierając palcami po stole — zadużo zwiedziłem świata, ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość. Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu na języki. Numer pierwszy, mają ci, o których wiem: zkąd biorą pieniądze i naco je wydają. Numer drugi, ci, o których wiem zkąd biorą, ale nie wiem: naco wydają? Numer trzeci ma znane wydatki, choć nieznane dochody, a numer czwarty noszą ci, których nie znam ani źródła dochodów, ani wydatków. O panu Escabeau wiem, że ma dochody z fabryki trykotaży, a wydaje pieniądze na zbudowanie jakiejś piekielnej broni, więc szanuję go... Zaś o pani baronowej... nie wiem, ani zkąd bierze pieniądze, ani naco je wydaje i dlatego jej nie ufam.
— Ja jestem kupcem, panie Jumart — odpowiedział Wokulski, niemile draśnięty wykładem powyższej teoryi.
— Wiem o tem. I jeszcze jest pan przyjacielem pana Siuzę, co także daje pewien procent. Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi; wypowiedziałem je jako odczyt, który mam nadzieję, opłaci mi się.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/294
Ta strona została uwierzytelniona.