tów, Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta. Wybierał jakąś miejscowość według alfabetu w Przewodniku, i nawet nie patrząc na plan, jechał tam otwartym powozem. Wdrapywał się na schody, obchodził gmachy, przebiegał sale, zatrzymywał się przed ciekawszemi okazami i tym samym fiakrem, wynajętym na cały dzień, przenosił się do innej miejscowości, znowu według alfabetu. A ponieważ największem niebezpieczeństwem, jakiego lękał się, był brak zajęcia, więc wieczorami oglądał plan miasta, wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki.
Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc, o których nie wspominają przewodniki: do składów kupieckich, do warsztatów fabrycznych, do mieszkań rękodzielników, do kwater studenckich, do kawiarni i restauracyi na ulicach czwartego rzędu. I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża.
W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże: St. Jacques, Notre-Dame i Panteonu, wjeżdżał windą na Trocadero, zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupiemi głowami katakumb, zwiedzał wystawę powszechną, Louvre i Cluny, lasek Buloński i cmentarze, kawiarnie de la Rotonde, du Grand Balcon i fontanny, szkoły i szpitale, Sorbonę i sale fechtunku, halle i konserwatoryum muzyczne, bydłobójnie i teatra, giełdę,
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.