to, że profesor Palmieri jeszcze większe cuda pokazuje za 5 franków od osoby...
— Co za Palmieri? — spytał zdziwiony Wokulski.
— Profesor magnetyzmu — odparł Jumart — znakomity człowiek... Mieszka w naszym hotelu i trzy razy dziennie pokazuje magnetyczne sztuki w sali mogącej od biedy pomieścić ze 60 osób... Jest właśnie ósma, więc w tej chwili zaczyna się przedstawienie wieczorne. Jeżeli pan chce, możemy tam pójść; ja mam wstęp darmo...
Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec, że oblał mu czoło, a nawet szyję.
— Chodźmy — rzekł — do owego profesora Palmieri. — W duchu zaś dodał:
„Więc ten wielki myśliciel, Geist, jest kuglarzem, a ja głupcem, który płaci 300 franków za widowisko warte 5 franków... Jakże on mnie złapał!...“
Weszli na drugie piętro, do salonu urządzonego równie bogato, jak inne w tym hotelu. Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim, który właśnie kończył krótką prelekcyą o magnetyzmie. Byłto mężczyzna średnich lat, zawiędły, brunet, z rozczochraną brodą i wyrazistemi oczyma. Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.