Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.

Innemu podał chustkę do nosa, a gdy powiedział mu, że chustka waży sto funtów, uśpiony począł uginać się, drżeć i potnieć pod jej ciężarem.
Wokulski, widząc to, sam spotniał.
„Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista. On mnie zamagnetyzował...“
Lecz najboleśniejszego uczucia doznał wówczas, gdy Palmieri, uśpiwszy jakiegoś wątłego młodzieńca, owinął ręcznikiem łopatkę od węgli i wmówił w swoje medyum, że jestto młoda i piękna kobieta, którą trzeba kochać. Zamagnetyzowany ściskał i całował łopatkę, klękał przed nią i robił najczulsze miny. Gdy ją włożono pod kanapę, popełznął za nią na czworakach jak pies, odepchnąwszy pierwiej czterech silnych mężczyzn, którzy chcieli go zatrzymać. A gdy nareszcie Palmieri schował ją, mówiąc, że umarła, młody człowiek wpadł w taką rozpacz, że tarzał się po podłodze i bił głową o ścianę.
W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się, ze strumieniami łez na policzkach, wśród oklasków i śmiechu obecnych.
Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony.
— A więc wszystko jest kłamstwem!... Rzekome wynalazki Geista i jego mądrość, moja szalona miłość i nawet ona... Ona sama jest tylko złudzeniem oczarowanych zmysłów... Jedyną rze-