wdziewa na siebie liberyą arystokracyi, a nawet więcej niż arystokracyi. Inny anonim zarzucał mu opiekę nad kobietą złego życia, inny donosił, że pani Stawska jest kokietką i awanturnicą, a Rzecki oszustem, który w nowonabytym domu wykrada mu komorne i dzieli się z rządcą, niejakim Wirskim.
„Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie!...“ — pomyślał, patrząc na stertę papierów.
Na ulicy także, o ile miał czas zwracać uwagę, spostrzegł, że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania. Mnóstwo osób kłaniało mu się; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego, gdy przechodził; byli jednakże i tacy, którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę. Między nimi zauważył dwu znajomych, co go dotknęło w przykry sposób.
„Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika?...“
Na drugi dzień swego pobytu w Warszawie odpisał Suzinowi, że propozycyą przyjmuje i że w połowie października będzie w Moskwie. Późnym zaś wieczorem wyjechał do prezesowej, której majątek leżał o kilka mil od niedawno wybudowanej kolei.
Na dworcu spostrzegł, że i tu jego osoba robi wrażenie. Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać oddzielny przedział; nadkonduktor zaś, prowadząc go do wagonu, rzekł, że to on właśnie miał zamiar ofiarować mu wygodne miejsce, gdzieby
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/370
Ta strona została uwierzytelniona.