— Owszem, bardzo piękne. Komużto baron wiezie taki prezent?
— Mojej narzeczonej — odparł baron, tonem zdziwienia. — Sądziłem, że prezesowa wspomniała panu o naszem szczęściu rodzinnem...
— Nic.
— A właśnie dziś jest pięć tygodni, jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty.
— Komu się pan oświadczył?... prezesowej?... — rzekł innym już głosem Wokulski.
— Ależ nie!.. — zawołał baron, cofając się. — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej, wnuczce prezesowej... Nie pamięta jej pan? Była u hrabiny w tym roku na święconem, nie zauważył jej pan?...
Długa chwila upłynęła, zanim Wokulski skombinował, że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką, że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry.
— Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony, że poprostu nie wiedziałem, co mówię...
Baron zerwał się z siedzenia, i prędko zaczął chować pudełka.
— Co za nieuwaga z mojej strony! — zawołał. — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimoto ośmieliłem się spłoszyć panu sen...
— Nie, panie, spać nie mam zamiaru, i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskiem to-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/376
Ta strona została uwierzytelniona.