Z kwadrans upłynął, zanim upakowano rzeczy w powozie. Nareszcie Wokulski i baron usiedli, furman w piaskowej liberyi machnął batem w powietrzu, i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem.
— O, panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron. — Brylant nie kobieta, a jaka oryginalna!... Ani myśli iść drugi raz zamąż, choć lubi pasyami, ażeby ją otaczano. Trudno jej, panie, nie uwielbiać, a uwielbiać rzecz niebezpieczna. Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa.. Pan zna Starskiego?
— Widziałem go raz...
— Dystyngowany człowiek, ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatya mojej narzeczonej. Tak działa jej na nerwy, że biedaczka traci humor w jego towarzystwie. I nie dziwię się, bo to są wprost przeciwne natury: ona poważna — on letkiewicz, ona uczuciowa, nawet sentymentalna — on cynik.
Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy, która powoli zmieniała fizyognomią. W pół godziny za stacyą ukazały się na widnokręgu lasy, bliżej wzgórza; droga wiła się między niemi, wbiegała na ich szczyty, lub spadała na dół...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/385
Ta strona została uwierzytelniona.
IX.
Wiejskie rozrywki.