drugą, podobną do tej?... Są ludzie młodsi od niego, przystojniejsi, może nawet zdolniejsi; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem, że ostatnie szczęście jego życia, jest w moim ręku! Czy można się temu oprzeć, choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary, niech pan sam powie?
— Nie wiem, pani. To sprawa uczuć osobistych — odparł.
— To źle, że mi pan tak odpowiada. Babcia mówi, że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem, a sama mam bardzo słaby. Nie umiem oprzeć się niczemu, lękam się odmawiać... Może źle robię, a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia, że źle robię wychodząc za barona. Czy i pan tak sądzi? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś, ktoby powiedział, że pana kocha nad własną duszę, że bez wzajemności pana, niewielka reszta życia, jaka została, zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy. Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek, czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego, dopóki nie nadeszłaby pomoc?
— Nie jestem kobietą i nigdy nie byłem proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść, więc nie wiem, cobym zrobił — odparł wzburzony Wokulski. — To tylko wiem, jako mężczyzna, że nie potrafiłbym żebrać nawet o miłość.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/444
Ta strona została uwierzytelniona.