wskazać człowieka z tej sfery, o jakiej mówimy, któryby coś robił?... Znam tych panów około dwudziestu, sąto również znajomi pani. Cóż więc robią oni wszyscy, począwszy od księcia, najzacniejszej w świecie osobistości, który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem, a skończywszy... choćby na panu Starskim, który, swoich wiecznie trwających wakacyi, nie może tłómaczyć nawet położeniem majątkowem...
— Ach! mój kuzynek!... On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czemkolwiek za przykład. Zresztą nie mówimy o naszej arystokracyi, tylko o francuskiej.
— A tamci co robią?
— O panie Wokulski, tamci dużo robili. Przedewszystkiem stworzyli Francyą, byli jej rycerzami, wodzami, ministrami i kapłanami. A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki, które pan sam podziwia.
— Niech pani powie: tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy, stworzył jednak i Francyą i sztukę kto inny. Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze, przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy, a nareszcie uczeni i artyści. Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią, ze łatwiej projektować aniżeli wykonywać, i łatwiej wydawać pieniądze, aniżeli je gromadzić.
— Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracyi.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/450
Ta strona została uwierzytelniona.