natychmiast odznaczy się: energią, rozumem, a choćby tylko szlachetnością. Przepraszam, że zacytuję tutaj słowa, które często książe powtarzał mi o panu: „Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem, nie byłby tem, czem jest dzisiaj...“
— Myli się książę — odparł sucho Wokulski. — Tego co posiadam i co umiem, nie dało mi szlachectwo, ale ciężka praca. Robiłem więcej, więc mam więcej niż inni.
— Ale czy mógłby pan robić więcej, urodziwszy się kimś innym? — spytała panna Izabela. — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą, jak pan, a mimo to wierzy w dobre i złe rasy tak samo, jak książe. On również przytaczał pana, jako dowód dziedziczności. „Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie, ale tęgość ducha ma od rasy“.
— Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim, którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski... — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy, i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi, od dobrze urodzonych pretensyj.
— Więc według pana, nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów?
— Owszem, jest, ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety. Im natura dała tkliwsze serca, ruchliwszą wyobraźnią, subtelniejsze zmysły,
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/452
Ta strona została uwierzytelniona.