Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/501

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dajże spokój, to się nanic nie zda... Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia, że Ewelina dziś, jest tylko zepsute dziecko i lalka? Może kiedyś coś z niej wyrośnie, ale w tej chwili!... akurat Starski dla niej dobry.
— Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni?... Każ sobie jutro osiodłać konia, przejedź się po polach sam, a jeszcze lepiej z Wąsowską... To kobieta dużo warta, mówię ci...
Wokulski opuścił prezesowę przerażony.
„Co ona mówi — myślał — o baronie i Ewelinie?... Czy poprostu nie ostrzega mnie?... Starski bodaj, że umizga się nietylko do panny Eweliny. Co to było tam w breku?... Ach, wolałbym w łeb sobie palnąć...“
Wnet jednak opamiętał się...
„W breku — myślał — było albo przywidzenie albo fakt... Jeżeli przywidzenie, w takim razie krzywdziłbym niewinną, a jeżeli fakt... No, to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej. Wolno jej romansować z kim chce, ale niewolno oszukiwać człowieka, którego jedynym występkiem jest, że ją kocha... Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty. W laboratoryum Geista lepiej zapełnię życie, aniżeli w salonach...“
Około dziesiątej wieczorem wszedł do jego pokoju baron strasznie zmieniony. Zpoczątku śmiał się