dzić za nos, a kochają się tylko o tyle, o ile robi im to przyjemność. Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna, a przynajmniej niekażda... Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami, a następnie znaleźć dramatycznego kochanka.
— Krótko mówiąc, insynuuje pani, że panna Izabela...
— O ja nic nie insynuuję o pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska. — Jest w niej materyał na dzielną kobietę i ten, kogo ona pokocha, będzie szczęśliwy. Zanim jednak pokocha!... Pomóż mi pan wsiąść...
Wokulski podsadził ją i sam wsiadł na swego konia. Pani Wąsowska była rozdrażniona. Jakiś czas jechała naprzód milcząc; nagle odwróciła się i rzekła:
— Ostatnie słowo. Znam ludzi, lepiej niż pan sądzisz i... lękam się pańskiego rozczarowania. Otóż, gdyby ono kiedy nadeszło, przypomnij sobie moję radę: nie działaj pod wpływem uniesienia, tylko czekaj. Wiele rzeczy napozór wygląda gorzej, aniżeli w rzeczywistości.
— Szatan! — mruknął Wokulski. Cały świat zaczął przed nim krążyć i nabiegać krwią...
Jechali nic już nie mówiąc do siebie. Wróciwszy do Zasławka, Wokulski poszedł do prezesowej.
— Jutro jadę — rzekł. — A cukrowni niech pani nie stawia.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/508
Ta strona została uwierzytelniona.