Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką, (duży to obraz i okazały, tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom, którzy przyjmowali udział w bitwach), wpada do sklepu Maruszewicz ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej. Widzę — magnat całą gębą! Na brzuchu, a raczej w tem miejscu, gdzie ludzie mają brzuch, złota dywizka, gruba na pół palca, a długa, że choć psy na niej ciągnij. W krawacie brylantowa spinka, na rękach nowe rękawiczki, na nogach nowe buty, na całem ciele, (mizerne to ciało, pożal się Boże!), nowy garnitur. Przytem mina, jakby jednej nitki nie miał na kredyt, tylko wszystko za gotówkę. (Później Klein, który mieszka w tym samym domu, objaśnił mnie, że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy).
Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie, z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie, (on bo ma jakieś niepewne spojrzenie), pyta:
— Pan Wokulski jest?... Ach, pan Rzecki!... Na słówko...
Weszliśmy za szafy.
— Z wyborną nowiną przychodzę! — mówi, czule ściskając mnie za rękę. — Możecie panowie sprzedać swoję kamienicę, tę po Łęckim... Baronowa Krzeszowska ją kupi. Już wyprocesowała od męża swoje kapitały i, (jeżeli potraficie się tar-