Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

zapytał się: czy nie potrzebują jakich reparacyi w mieszkaniu?...
— O, już wszystko co było potrzebne, zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa, zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem. (Szczerze mówiąc, nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku).
W kuchni Stach zatrzymał się sekundę, a że widać draźnił go zapach kalafiorów, więc rzekł do mnie:
— Trzebaby tu urządzić jaki wentylator, albo co...
Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem:
— Gdybyś tu bywał częściej, sambyś poznał, jakie melioracye należałoby zaprowadzić w tym domu... ale co ciebie obchodzi dom, albo nawet taka piękna kobieta!
Wokulski stanął w sieni i, patrząc na rynnę, mruknął:
— Phy!... gdybym ją poznał wcześniej, możebym się z nią ożenił.
Usłyszawszy to, doznałem dziwnego uczucia: byłem kontent, a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął.
— A tak, to już się nawet nie ożenisz? — spytałem.
— Kto wie?... — odparł. — Może się i ożenię... Ale nie z nią!