trwonić pieniądze... Możeby więc pan zrobił jej jakąś ulgę. To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym!.. — zakończył książe z westchnieniem.
Wyznaję, że choć jestem tylko subjektem, zadziwiła mnie ta dobroczynność z cudzej kieszeni. Stach uczuł to jeszcze mocniej, bo odpowiedział twardym tonem:
— Więc dlatego, że baron trwoni pieniądze, a jego żonie podoba się mieć mój dom, ja mam tracić kilka tysięcy rubli. Z jakiej racyi?...
— No, nie obrażaj się pan, szanowny panie — rzekł książe, ściskając Wokulskiego za rękę. — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi; oni nam pomagają do naszych celów, więc i my mamy niejakie obowiązki...
— Mnie bodaj czy kto pomaga, a wielu przeszkadza — odparł Stach.
Pożegnali się bardzo chłodno. Zauważyłem nawet, że książe był niekontent.
Osobliwi ludzie! Nie dość, że Wokulski, stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem, dał im okazyą zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów, oni jeszcze chcą, ażeby na ich słowo, darowywał baronowej kilka tysięcy rubli...
Ale coto za frant baba i gdzie ona nie trafi!... Bo już nawet był u Stacha jakiś ksiądz z religijnem upomnieniem, ażeby sprzedał baronowej kamienicę za 95 tysięcy. A ponieważ Stach odmówił,
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/051
Ta strona została uwierzytelniona.