więc zapewne niedługo usłyszymy, że jest bezbożnikiem.
Teraz następuje wypadek główny, który opowiem z szybkością uderzenia piorunu.
Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej, (było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma, po historyi z Nobilingiem), kiedy zaszedłem tam, moje bóstwo, ta nieoceniona kobieta, była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla... baronowej!...
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła, — jaka ta pani Krzeszowska, mimo swoich dziwactw, jest zacna kobieta. Spostrzegła, że mi smutno bez Heluni i prosiła mnie, raz na zawsze, ażebym brała Helunię ze sobą do niej na tę parę godzin...
— Na te sześć godzin za dwa ruble?... — wtrąciłem.
— Nie, przecie nie sześć, najwyżej cztery... Helunia bawi się tam doskonale, bo choć jej niczego dotykać niewolno, ale zato, jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce...
— To takie piękne zabawki? — spytałem, robiąc sobie pewien plan w duchu...
— Prześliczne! — mówiła z ożywieniem pani Stawska. — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka, która ma ciemne włosy, a kiedy nacisnąć ją... Tu, pod gorsem — dodała zarumieniona.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/052
Ta strona została uwierzytelniona.