zaginionymi mężami, którzy po kilku latach opamiętują się“.
Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmięszany; ciągnie mnie do mego mieszkania, zamyka drzwi, nie zdejmując futra, rzuca się na fotel i mówi:
— Wiesz pan poco wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy?...
— Do północy, u Maruszewicza?...
— Tak i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem?... Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien, że pani Stawska ubiera lalkę, a baronowa poszła do niego z lornetką, ażeby to sprawdzić...
— Więc i cóż?... — pytam.
— To, że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce, i że dziś ta waryatka posądza panią Stawską...
— O co?
— O kradzież lalki!...
Przeżegnałem się...
— Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona...
— Wiem — odparł. — Z tem wszystkiem dziś, o dziewiątej, pani baronowa wpadła z rewirowym do mieszkania pani Stawskiej, kazała zabrać lalkę i spisać protokół. Już poszła skarga do sądu...
— Oszalałeś, panie Wirski! lalka przecież u nas...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/061
Ta strona została uwierzytelniona.