Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/062

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiem, wiem, ale coto wszystko znaczy, kiedy już jest skandal — mówił Wirski. Co najgorsze (wiem to od rewirowego), że pani Stawska, nie chcąc ażeby Helunia dowiedziała się o lalce, zpoczątku nie chciała jej pokazać, prosiła, ażeby mówić cicho, rozpłakała się... Rewirowy mówi, że sam był zakłopotany, bo przedewszystkiem nie wiedział, poco go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej. Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć: „okradła mnie!... lalka zginęła tego samego dnia, kiedy Stawska była ostatni raz u mnie... aresztujcie ją, bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi!...“ Tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską... Skandal, no straszny skandal.
— A cóż wy nato?... — zawołałem wściekły z gniewu.
— Mnie nie było już w domu. Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu na ulicy, zaco nawet siedzi w kozie... Ta znowu właścicielka paryskiej pralni, ażeby przypochlebić się baronowej, wymyślała pani Stawskiej ... Tyle tylko mamy dziś satysfakcyi, że poczciwe studenciny wylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego, że się domyć nie może...
— Ależ sąd!... ależ sprawiedliwość!... — krzyczałem.
— Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa. Ale co skandal jest, to