jest... Biedna kobieta zgubiona; już nawet dziś poodprawiała uczennice, i sama nie poszła na lekcye.
Zapłakują się obie z matką.
Rozumie się, że, nie czekając na zamknięcie sklepu (teraz zdarza mi się to coraz częściej), pobiegłem do pani Stawskiej, a nawet pojechałem dorożką.
W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli, ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego, do którego też wstąpiłem, niepewny czy jest w domu, bo coraz częściej przesiadywał na służbie u panny Łęckiej.
Wokulski był u siebie, ale jakiś rozstrojony; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie. Gdym mu jednak opowiedział historyą pani Stawskiej z baronową i z lalką, chłopak ożywił się, podniósł głowę i błysnęły mu oczy. (Nieraz spostrzegłem, że najlepszem lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudze nieszczęście).
Wysłuchał mnie z zajęciem (smutne myśli pierzchnęły mu gdzieś) i rzekł:
— Zuch baba z tej baronowej... Ale pani Stawska może spać spokojnie; sprawę ma jasną jak słońce. Czyto wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość!
— Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzną, a nadewszystko masz pieniądze... Tymczasem ona biedaczka, skutkiem tej awantury
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.