do niego bagatelki... pół miliona rubli, które posiada kochany Stach...
Zaraz po Bożem Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej, która przyjęła nową kasyerkę bardzo serdecznie i przez półgodziny tłomaczyła mi, jaki ten Wokulski jest szlachetny, mądry, przystojny...
Jak to on sklep uratował od bankructwa, a ją i dzieci od nędzy i jakby to było dobrze, gdyby się taki człowiek ożenił.
Figlarna kobiecinka pomimo swoich trzydziestu pięciu lat!... Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki, a już, (dałbym sobie rękę uciąć), sama przejechałaby się drugi raz zamąż, naturalnie za Wokulskiego. Nie zliczyłbym, dalibóg, ile tych bab ugania się za Wokulskim, (czy też za jego krociami?).
Pani Stawska ze swej strony zachwyca się wszystkiem: i posadą, która przynosi jej pensyą, jakiej nie miała nigdy i nowem mieszkaniem, które jej znalazł Wirski.
Rzeczywiście niezłe mieszkanko. Mają przedpokój, kuchenkę ze zlewem i wodociągiem, trzy pokoiki wcale zgrabne, a nadewszystko ogródek. Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł; ale pani Stawska wyobraża sobie, że wciągu lata, zrobi z tego raj... Raj, który możnaby nakryć chustką od nosa!...
Rok 1879-ty zaczął się zwycięstwem anglików
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.