sama lalka, która była u pani Krzeszowskiej? — spytał sędzia.
— To jest... właściwie mówiąc... pewności nie mam żadnej.
— Tak dlaczegoż pan Maruszewicz powiedział to pani Krzeszowskiej?
— Właściwie... ja nie w tem znaczeniu...
— Nie kłam pan! — zawołała baronowa. — Przybiegłeś do mnie śmiejąc się, powiedziałeś, że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne...
Maruszewicz zaczął mienić się, potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę, co jest chyba dowodem wielkiej skruchy.
— Podlec! — mruknął Wokulski dosyć głośno.
Spostrzegłem jednak, że uwaga ta, nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy. Owszem, zdawał się być jeszcze bardziej zmięszany.
Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej.
— U was była ta lalka?
— Nie wiem która... szepnęła zapytana.
Sędzia wyciągnął do niej lalkę, ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce.
— Ach, to Mimi!... — zawołała Helunia.
— O, panie sędzio! — krzyknęła baronowa. — Córka świadczy przeciw matce...
— Znasz tę lalkę? — spytał sędzia Heluni.
— O znam!... Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.