płaczem i kryjąc twarz w suknią pani Stawskiej, zawołała:
— Ach mamo, poco on ją kraje?... To strasznie boli! O mamo, mamo, już nie chcę, ażeby Mimi krajali...
— Nie płacz, Heluniu, Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski, wzruszony niemniej od Helenki.
Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery. Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej, rzekł:
— Nu, niech pani przeczyta, co tam napisano?
Baronowa przycięła usta i milczała.
— To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno co tam jest?
— Jan Mincel i Stanisław Wokulski... — jęknął Maruszewicz.
— Zatem nie Lesser?
— Nie.
Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny: czerwieniła się, bladła, kryła się między ławki...
Sędzia patrzał na nią zpod oka; nagle rzekł:
— Teraz panna nam powie, coto było z lalką? Tylko proszę prawdę, bo panna stanie do przysięgi...
Zagadnięta, z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu, prędko odpowiedziała:
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.