Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

skiego i Malborga. Mieszkał blisko nich, z nimi jadał, z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury, damy zaś dojrzałe, nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet, nazywały go przynajmniej — poetycznym.
Dopiero drobny fakt, jedno zdanie, zmusiły pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej tryumfów.
Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny:
— Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie, jak tego roku.
— Bo jesteś zachwycająca — odpowiedziała krótko panna Pantarkiewiczówna, zasłaniając się wachlarzem, jakby chciała ukryć mimowolne ziewnięcie...
— Panny „w tym wieku“ umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Gins’ów Upadalska, do pani z Fertalskich Wywrotnickiej.
Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Gins’ów Upadalskiej, zastanowiły pannę Izabelę. Zadużo miała rozumu, ażeby nie zoryentować się w sytuacyi, jeszcze tak jaskrawo oświetlonej.
„Cóżto za wiek? — myślała. — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią „tego wieku...“ Co one mówią?...“
Spojrzała na bok i zobaczyła utkwione w siebie