Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

bawniejszego. Jeżeli mi kogo odstąpisz... — dodała z akcentem.
— Cóż znowu za pogłoski! — rzekła, rumieniąc się panna Izabela.
— Które doszły aż do mnie na wieś... Starski opowiadał mi, nie bez zazdrości, że w tym roku, jak zawsze zresztą, byłaś królową. Podobno Szastalski zupełnie głowę stracił.
— I obaj jego równie nudni przyjaciele — wtrąciła panna Izabela z uśmiechem. — Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór, każdy oświadczał mi się w takich godzinach, ażeby nie przeszkadzać innym, a później wszyscy trzej zwierzali się przed sobą ze swoich cierpień. Ci panowie wszystko robią na spółkę.
— A ty co nato?
Panna Izabela wzruszyła ramionami.
— Ty mnie pytasz? — rzekła.
— Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się...
Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni.
— No, zaraz: oświadczył się!... Oświadcza mi się, ile razy mnie widzi... Patrząc na mnie, nie patrząc, mówiąc, nie mówiąc... jak zwykle oni...
— A ty?
— Tymczasem przeprowadzam mój program.
— Wolno wiedzieć jaki?