— Poco?...
— No, jeżeli chcesz tu wysiąść...
— Właśnie, że tu nie wysiądę... O ja nieszczęśliwy z takiem podłem usposobieniem!...
Wokulski przychodził do państwa Łęckich co kilka dni i najczęściej zastawał tylko pana Tomasza, który witał go z ojcowską czułością, a następnie po parę godzin rozmawiał o swoich chorobach, lub o swoich interesach, dając zlekka do zrozumienia, że uważa go już za członka rodziny.
Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu: była u hrabiny ciotki, u znajomych, albo w magazynach. Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie, rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych, gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś, albo u siebie przyjmowała wizyty.
W parę dni po odwiedzinach pani Wąsowskiej, Wokulski zastał pannę Izabelę. Podając mu rękę, którą, jak zwykle z religijną czcią ucałował, rzekła:
— Wie pan, że z prezesową jest bardzo niedobrze...
Wokulski stropił się...
— Biedna, zacna staruszka... Gdybym był pewny, że moje przybycie nie przestraszy jej, pojechałbym... Czy aby ma opiekę?
— O tak — odparła panna Izabela. — Są tam baronowstwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.