Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

której potarciem ma się wszystko czego się pragnie. Czarodziejskie ogrody, bogate pałace, piękne królewny, wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele, wszystko to ma się za pieniądze...
Rzecki przygryzł wargi.
— Niezawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania.
— Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktor. — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów, wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronnicach i... pies nie wspomniał ani o niej, ani o mnie! Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacyom pieniężnym i jestem zgóry pewny, że mnie będą kochać i podziwiać; bylem otworzył salon i kupił ekwipaż...
Chwilę milczeli, nie spoglądając na siebie. Szuman był pochmurny, Rzecki prawie zawstydzony.
— Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu...
Doktor niecierpliwie odsunął od siebie papiery.
— Co ja mu pomogę! — mruknął. — To nieuleczony marzyciel, który już nie odzyska rozsądku. Fatalnie posuwa się do ruiny materyalnej i moralnej, tak jak wy wszyscy i cały wasz system.
— Jaki system?
— Wasz, polski system...
— A co doktor postawisz na jego miejsce?
— Nasz, żydowski...
Rzecki aż podskoczył na krześle.