Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

następnego kwadransa zawiadomiła go (spuszczając przy tem oczy), że jej zdaniem, najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca, które cierpią w milczeniu.
Pewnego dnia, przy końcu marca, Wokulski, przyszedłszy do panny Izabeli, zastał ją w doskonałym humorze.
— Wyborna wiadomość! — zawołała, witając się z nim niezwykle gorąco. — Czy wie pan, że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari...
— Molinari?... — powtórzył Wokulski. — Ach, tak, widziałem go w Paryżu.
— Tak pan chłodno o nim mówi? — zdziwiła się panna Izabela. — Czyby jego gra nie podobała się panu?...
— Przyznam się pani, że nawet nie uważałem, jak on gra...
— To niepodobna!... to chyba nie słyszał go pan. Pan Szastalski (no, on zawsze przesadza) powiedział, że tylko słuchając Molinarego, mógłby umrzeć bez żalu. Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona, a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut...
— O ile mi się zdaje, jestto dosyć mierny skrzypek...
— Ależ panie!... Pan Rydzewski i pan Pieczarkowski, mieli sposobność widzieć jego album, złożone z samych recenzyj... Pan Pieczarkowski mówi, że Molinaremu ofiarowali to jego wielbiciele.