Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku, którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat...
— I pan wiesz o nim?
— Treść znam, dowód widziałem; nie znam tylko bliższych szczegółów. Przysięgam — mówił, zapalając się Ochocki — że dla takiej sprawy możnaby poświęcić nawet dziesięć kochanek!
— Więc i mnie poświęciłbyś niewdzięczniku?
— Alboż pani jest moją kochanką?... Nie jestem przecie lunatykiem.
— Ale kochasz się we mnie...
— Może jeszcze tak, jak Wokulski w Izabeli?... Ani myślę!... Choć każdej chwili jestem gotów...
— W każdej chwili jesteś pan źle wychowany. Ale... tem lepiej, że się we mnie nie kochasz.
— I nawet wiem dlaczego lepiej. Pani wzdycha do Wokulskiego...
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec; zmieszała się tak, że wachlarz upadł jej na posadzkę, Ochocki podniósł go...
— Nie chcę grać z panem komedyi, mój potworze — odparła pochwili. — Obchodzi mnie tak, że... robię wszystko, co jest w mojej mocy, ażeby dostał Belę, ponieważ... ją kocha ten szaleniec...
— Przysięgam, że z pomiędzy znajomych mi dam, jesteś pani jedyną kobietą, która naprawdę coś warta... Ale dosyć o tem... Od czasu kiedym poznał, że Wokulski kocha Belę, (a jak on ją