Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/211

Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawda, trzebaby zajść — odparł, pocierając czoło. — Mówiłeś z nią o sklepie?
— Owszem; pożyczyłem jej nawet 1.200 rubli.
— Z twoich biednych oszczędności?... Dlaczegóż nie ma pożyczyć odemnie?...
Rzecki nic nie odpowiedział.
Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej. Była bardzo mizerna; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze.
— Cóżto — spytał Wokulski — słyszałem, że pani chce opuścić Warszawę?
— Tak, panie... Może mąż powróci... — dodała stłumionym głosem.
— Mówił mi o tem Rzecki i pozwoli pani, że postaramy się o sprawdzenie tej wiadomości...
Pani Stawska zalała się łzami.
— Pan taki dobry dla nas!... — szepnęła. — Niechże pan będzie... szczęśliwy...
O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej, że Wokulski został przyjęty.
— Nareszcie... — rzekła pani Wąsowska. — Myślałam, że nigdy się nie zdecydujesz.
— Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela. — W każdym razie jestto idealny mąż: bogaty, nietuzinkowy, a nadewszystko człowiek gołębiego serca. Nietylko nie jest zazdrosny, ale nawet przeprasza za podejrzenia.