W salonach zgorszono się dzikiemi pretensyami barona; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki.
Wzamian pani baronowa, co z jej strony było dowodem nadzwyczajnej delikatności, nic nikomu nie mówiąc, spłacała długi męża. Niektórym z wierzycieli robiła impertynencye, wobec innych płakała, prawie wszystkim odtrącała jakieś sumy na rachunek lichwiarskich procentów. Irytowała się, ale płaciła.
Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli, kiedy zdarzył się następny wypadek.
Sklep Wokulskiego, w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów, ani wierzytelności dawnej firmy, więc pan Rzecki nagwałt regulował rachunki.
Między innemi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu, z prośbą o rychłą odpowiedź.
Notatka, jak wszystkie tego rodzaju dokumenta, dostała się w ręce baronowej, która, zamiast zapłacić, odpisała Rzeckiemu list impertynencki, gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie, o nieuczciwem kupnie klaczy i tak dalej.
Akurat we dwadzieścia cztery godziny po wysłaniu tego listu, w lokalu państwa Krzeszowskich
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/223
Ta strona została uwierzytelniona.