do pani Stawskiej, znowu u niej siedział trochę i obecnie jest u mnie.
Mraczewski twierdzi, że Suzin wcale nie telegrafował do Wokulskiego, a przy tem jest pewny, że Wokulski zerwał z panną Łęcką. Musiał nawet coś mówić pani Stawskiej, gdyż ten anioł, nie kobieta, będąc przed paroma tygodniami w Warszawie, raczyła mnie odwiedzić i mocno wypytywała się o Stacha.
„A czy zdrów?... a czy bardzo zmieniony i smutny?... a czy już nigdy nie wydobędzie się ze swej rozpaczy?...“
Z jakiej rozpaczy?... Gdyby nawet zerwał z panną Łęcką, to jeszcze, dzięki Bogu, niebrak kobiet i jeżeli Stach zechce, może się ożenić choćby z panią Stawską.
Złote, dyamentowe kobiecisko, jak ona go kochała i kto wie, czy teraz nie kocha?... Dalibóg śmiałbym się, żeby Stach powrócił do niej. Taka piękna, taka szlachetna, tyle w niej poświęcenia... Jeżeli jest ład na świecie (o czem niekiedy wątpię), to Wokulski powinienby się ożenić ze Stawską.
Ale musi się śpieszyć, bo jeżeli się nie mylę, naprawdę zaczyna o niej myśleć Mraczewski.
— Panie! — mówi nieraz do mnie, załamując ręce. — Panie, coto za kobieta, coto za kobieta... Gdyby nie ten nieszczęsny jej mąż, jużbym się jej oświadczył.
— A przyjęłaby cię? — pytam.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/280
Ta strona została uwierzytelniona.