Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

sunki z arystokracyą i że panna ma posag. Ale gdy poznał stan rzeczy, uciekł ze Skierniewic. O panie, z kobietami tak niemożna...
Wyznaję, że nie podobają mi się zapały Mraczewskiego. Jak zacznie padać do nóg, skomleć, płakać, to wkońcu zawróci głowę pani Stawskiej. A Wokulski może tego żałować, bo na mój honor oficerski, była to jedyna kobieta dla niego.
Ale zaczekajmy, a tymczasem jedźmy... jedźmy!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Brrr!... Otóż i pojechałem... Kupiłem bilet do Krakowa, na dworcu warszawsko-wiedeńskim siadłem do wagonu i, kiedy już było po trzecim dzwonku, wyskoczyłem...
Nie mogę ani na chwilę rozstać się z Warszawą i ze sklepem... Żyćbym bez nich nie potrafił...
Rzeczy odebrałem z kolei dopiero na drugi dzień, gdyż zajechały aż do Piotrkowa.
Jeżeli wszystkie moje plany spełnią się w taki sposób, to winszuję...“