Leżąc, albo siedząc w swoim pokoju, Wokulski machinalnie przypominał sobie, w jaki sposób ze Skierniewic powrócił do Warszawy?
Około piątej rano kupił na dworcu bilet pierwszej klasy, nie był jednak pewny, czy takiego żądał, czy dano mu go bez żądania. Następnie wsiadł do przedziału drugiej klasy i zastał tam księdza, który przez cały czas podroży wyglądał oknem, tudzież rudego niemca, który zdjął kamasze i, oparłszy nogi w brudnych skarpetkach na przeciwległej ławce, spał jak zarżnięty. Wreszcie naprzeciw siebie miał jakąś starą damę, którą tak bolały zęby, że nawet nie obrażała się na postępowanie swego sąsiada w skarpetkach.
Wokulski chciał porachować liczbę osób jadących w przedziale i z wielkim trudem zmiarkował, że bez niego jest ich trzy, a z nim cztery... Potem zaczął rozmyślać: dlaczego trzy osoby i jedna osoba stanowią razem cztery osoby? I zasnął.
W Warszawie opamiętał się dopiero w Alejach Jerozolimskich, już jadąc dorożką. Kto mu jednak wyniósł walizkę, jakim sposobem on sam znalazł się w dorożce? o tem nie wiedział i nawet nic go to nie obchodziło.
Do swego mieszkania dostał się ledwie po pół-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/283
Ta strona została uwierzytelniona.
IX.
Dusza w letargu.