godzinnem dzwonieniu, choć była blisko ósma rano. Otworzył mu służący zaspany, rozebrany, przerażony jego nagłym powrotem. Wszedłszy zaś do sypialni, Wokulski przekonał się, że wierny sługa spał na jego własnem łóżku. Nie robił mu jednak wymówek, lecz kazał podać samowar.
Służący otrzeźwiony, ale i zakłopotany, szybko zmienił prześcieradła i poszewki, Wokulski zaś zobaczywszy świeżo posłane łóżko, nie pił herbaty, ale rozebrał się i legł spać...
Spał do piątej po południu, a potem umywszy się i ubrawszy jak do wyjścia, całkiem mimowoli usiadł na fotelu w salonie i drzemał do wieczora. Gdy zaś na ulicach zapłonęły latarnie, kazał podać światło i przynieść befsztyk z restauracyi. Zjadł go z apetytem, popił winem i około północy znowu poszedł spać.
Na drugi dzień odwiedził go Rzecki, ale jak długo siedział i o czem rozmawiali, nie pamięta. Tylko następnej nocy, kiedy obudził się na chwilę, zdawało mu się, że widzi Rzeckiego z twarzą bardzo zafrasowaną.
Potem zupełnie stracił rachubę czasu, nie spostrzegał różnic pomiędzy dniem i nocą, nie uważał, ażeby godziny mijały zaprędko, albo zawolno. Wogóle nie zajmował się czasem, który dla niego jakby nie istniał. Czuł tylko pustkę w sobie i naokoło siebie i nie był pewny, czy nie powiększyło się jego mieszkanie.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/284
Ta strona została uwierzytelniona.