bym chciał mieć z milion rubli, ażeby zrobić drugi milion, trzeci... i stać się młodszym bratem Rotszylda. Tymczasem nawet Szlangbaum wyprowadza mnie w pole... Tak długo kręciłem się w waszym świecie, żem wkońcu utracił najcenniejsze przymioty mojej rasy... Ale to wielka rasa: oni świat zdobędą i nawet nie rozumem, tylko szachrajstwem i bezczelnością...
— Więc zerwij z nimi, ochrzcij się...
— Ani myślę. Najprzód, nie zerwę z nimi, choćbym się ochrzcił, a jestem znowu taki fenomenalny żydziak, że nie lubię blagować. Po wtóre, jeżeli nie zerwałem z nimi, kiedy byli słabi, nie zerwę dziś, kiedy są potężni.
— Mnie się zdaje, że właśnie teraz są słabsi — wtrącił Wokulski.
— Czy dlatego, że ich zaczynają nienawidzieć?...
— No, nienawiść zbyt silne słowo.
— Dajże spokój, nie jestem ślepy ani głupi... Wiem, co mówi się o żydach w warsztatach, szynkach, sklepach, nawet w gazetach... I jestem pewny, że lada rok wybuchnie nowe prześladowanie, z którego moi bracia w Izraelu wyjdą jeszcze mędrsi, jeszcze silniejsi i jeszcze solidarniejsi... A jak oni wam kiedyś zapłacą!... Szelmy zpod ciemnej gwiazdy, ale muszę uznać ich geniusz i nie mogę wyprzeć się sympatyi... Czuję, że dla mnie brudny żydziak jest milszym od umytego panicza;
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/299
Ta strona została uwierzytelniona.