— Stary romantyku! — stary romantyku!... — mówił. — Chwytasz się za głowę, bo w twojej chorej wyobraźni ciągle jeszcze pokutuje chimera idealnej miłości, kobiety z anielską duszą... Takich jest ledwie jedna na dziesięć, więc masz dziewięć przeciw jednemu, że na taką nie trafisz... A chcesz poznać normę?... więc rozejrzyj się w stosunkach ludzkich. Albo mężczyzna, jak kogut, uwija się między kilkunastoma kurami, albo kobieta, jak wilczyca w lutym, wabi za sobą całą zgraję ogłupiałych wilków, czy psów... I powiadam ci, że niema nic bardziej upadlającego, jak ściganie się w takiej gromadzie, jak zależność od wilczycy... W tym stosunku traci się majątek, zdrowie, serce, energią, a wkońcu i rozum... Hańba temu, kto nie potrafi wydobyć się z podobnego błota!
Wokulski siedział milczący, z szeroko otwartemi oczyma. Wreszcie rzekł cichym głosem:
— Masz racyą...
Doktór pochwycił go za rękę i gwałtownie targając nią, zawołał:
— Mam racyą?... ty to powiedziałeś?... A więc — jesteś ocalony!... Tak, jeszcze będą z ciebie ludzie... Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność... Wybierz sobie jaki cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie. Rób dalej majątek, czy cudowne wynalazki, żeń się ze Stawską, czy zawiąż drugą spółkę, byleś czegoś pragnął i coś robił. Rozumiesz? I nigdy
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/314
Ta strona została uwierzytelniona.