i mówili, że nieprędko znajdzie się działacz podobny do niego.
Trzecia fala gości odwiedzała Wokulskiego niewiadomo poco. Bo nawet już nie mówili mu komplimentów, ale coraz częściej wspominali o Szlangbaumie, jego energii i zdolnościach.
Z gromady wizytujących wyróżnił się furman Wysocki. Przyszedł pożegnać się ze swoim dawnym chlebodawcą; chciał nawet coś powiedzieć, lecz nagle rozpłakał się, ucałował go w obie ręce i wybiegł z pokoju.
Mniej więcej to samo powtarzało się w listach... W jednych, znajomi i nieznajomi zaklinali go, ażeby nie cofał się od interesów, ustąpienie jego bowiem będzie klęską dla kraju. Inni chwalili jego minioną działalność, lub żałowali go; jeszcze inni radzili mu połączyć się ze Szlangbaumem, jako z człowiekiem bardzo zdolnym i myślącym o dobru ogółu. Zato w anonimach wymyślano mu bez miłosierdzia: że zgubiwszy rok temu przemysł krajowy przez sprowadzanie obcych wyrobów, dziś zgubił handel, sprzedawszy go żydom. Nawet wymieniano sumę...
Wokulski całkiem spokojnie rozmyślał nad temi rzeczami. Zdawało mu się, że już jest zmarłym człowiekiem, który patrzy na własny pogrzeb. Widział tych, co żałowali go, co go chwalili, co mu złorzeczyli; widział swego następcę, do którego dziś zaczęły zwracać się sympatye ogółu, a nare-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/330
Ta strona została uwierzytelniona.