Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/345

Ta strona została uwierzytelniona.

których nikt nie czyta, a choćby czytał, nie rozumie. Rozmawiałem z wielkimi przemysłowcami, myśląc, że skłonię ich do popierania nauki, choćby dla praktycznych wynalazków. I wiesz pan, com poznał?... Oto oni mają takie wyobrażenie o nauce, jak gęsi o logarytmach. A wiesz pan, jakie wynalazki zainteresowałyby ich?... Tylko dwa: jeden, któryby wpłynął na zwiększenie dywidend, a drugi, któryby nauczył ich pisać takie kontrakty obstalunkowe, żeby na nich można było okpić kundmana, bądź na cenie, bądź na towarze. Przecież oni, dopóki myśleli, że pan zrobisz szwindel na tej spółce do handlu z cesarstwem, nazywali pana geniuszem; a dziś mówią, że pan masz rozmiękczenie mózgu, ponieważ dałeś swoim wspólnikom o 3% więcej, aniżeli obiecałeś.
— Wiem o tem — odparł Wokulski,
— No, więc spróbujże pan między takimi ludźmi pracować dla nauki. Zdechniesz z głodu, albo zidyociejesz!... Ale zato, jeżeli będziesz pan umiał tańczyć, grać na jakim instrumencie, występować w teatrze amatorskim, a nade wszystko bawić damy, aaa... to zrobisz pan karyerę. Natychmiast ogłoszą pana za znakomitość i zajmiesz takie stanowisko, na którem dochody dziesięć razy przeniosą wartość pańskiej pracy. Rauty i damy, damy i rauty!... A ponieważ ja nie jestem lokajem, ażebym miał fatygować się na rautach, a damy uważam za bardzo pożyteczne, ale tylko do ro-