mają nas naśladować pod względem owej zwierzęcości, to niby czemże będą lepsze od nas, a nadewszystko: zaco mamy je ubóstwiać?...
— Za miłość.
— I to piękna rzecz! Ale jeżeli pan Starski otrzymuje miłość za swoje wąsiki i spojrzenia, to znowu inny pan nie ma racyi dawać za nią nazwiska, majątku i swobody.
— Ja pana coraz mniej rozumiem — rzekła pani Wąsowska. — Uznajesz pan, że kobiety są równe mężczyznom, czy nie?...
— W sumie są równe, w szczegółach nie! Umysłem i pracą przeciętna kobieta jest niższą od mężczyzny; ale obyczajami i uczuciem ma być od niego o tyle wyższą, że kompensuje tamte nierówności. Przynajmniej tak nam to ciągle mówią, my w to wierzym, i pomimo wielu niższości kobiet, stawiamy je wyżej od nas... Jeżeli zaś pani baronowa zrzekła się swoich zalet, a że się ich oddawna zrzekła, tośmy widzieli wszyscy, więc nie może dziwić się, że straciła i przywileje. Mąż pozbył się jej, jako nieuczciwego wspólnika.
— Ależ baron, to niedołężny starzec!...
— Pocóż za niego wyszła, poco nawet słuchała jego miłosnych paroksyzmów?
— Więc pan nie pojmujesz tego, że kobieta może być zmuszoną do sprzedania się?... — zapytała pani Wąsowska, blednąc i rumieniąc się.
— Pojmuję, pani, bo... ja sam kiedyś...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/359
Ta strona została uwierzytelniona.