biet równouprawnionych pod tym względem. Tworzą nawet potężne stronnictwo, nazywające się kokotami... Ale dziwna rzecz: posiadając względy mężczyzn, panie te nie cieszą się życzliwością kobiet...
— Z panem niemożna rozmawiać, panie Wokulski! — upomniała go wdówka.
— Niemożna ze mną rozmawiać o równouprawnieniu kobiet?
Pani Wąsowskiej zapłonęły oczy i krew uderzyła na twarz. Usiadła gwałtownie na fotelu i uderzywszy ręką w stół, zawołała:
— Dobrze!.. otóż wytrzymam pański cynizm i będę mówiła nawet o kokotach... Dowiedzże się pan, że trzeba mieć bardzo niski charakter, ażeby zestawiać te damy, które sprzedają się za pieniądze, z kobietami uczciwemi i szlachetnemi, które oddają się z miłości...
— Ciągle pozując na niewinność...
— Chociażby.
— I pokolei oszukując naiwnych, którzy temu wierzą.
— A co im szkodzi oszustwo?... — zapytała, zuchwale patrząc mu w oczy.
Wokulski zaciął zęby, ale opanował się i mówił spokojnie:
— Proszę pani, coby też powiedzieli o mnie moi wspólnicy, gdybym ja zamiast sześciukroćstutysięcy rubli majątku, jak to głoszono, miał sześć
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/363
Ta strona została uwierzytelniona.