myśleć o tem?... — Tysiące żyją z procentów i nie troszczą się podobnemi pytaniami.
— Ale ba — mruknął Ochocki. — Inni, to nie pan... Ja mam wszystkiego półtora tysiąca rubli rocznie, a jednak bardzo często przychodzi mi na myśl, że taka suma stanowi utrzymanie trzech albo czterech ludzi i że jacyś faceci ustępują dla mnie ze świata, albo muszą ograniczać swoje, już i tak ograniczone potrzeby...
Wokulski przeszedł się po pokoju.
— Kiedy pan jedziesz za granicę?... — nagle zapytał.
— I tego nie wiem — odparł kwaśno Ochocki. — Mój dłużnik nie zwróci mi pieniędzy wcześniej, jak za rok. Spłaci mnie dopiero nową pożyczką, a tej dziś niełatwo zaciągnąć.
— Duży daje procent?
— Siódmy.
— A pewna to lokacya?
— Pierwszy numer po towarzystwie kredytowem.
— A gdybym ja panu dał gotówkę i wszedł w pańskie prawa, wyjechałbyś pan za granicę?
— Jednej chwili... — zawołał Ochocki, zrywając się. — Cóż ja tu wysiedzę?... Chyba z desperacyi ożenię się bogato, a później będę robił tak, jak radzi Szuman.
Wokulski zamyślił się...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/377
Ta strona została uwierzytelniona.