biet, a, między niemi najczęściej pani Wąsowska; to znowu widział gromady parobków i robotników, którzy zapytywali go: com im dał wzamian za swoje dochody?
Nareszcie twardo zasnął.
Obudził się o szóstej rano, a pierwszem wrażeniem było uczucie swobody i rzeźkości.
Wprawdzie, nie chciało mu się wstawać, lecz nie doznawał żadnego cierpienia i nie myślał o pannie Izabeli. To jest myślał, ale mógł nie myśleć; w każdym razie, wspomnienie jej nie nurtowało go w sposób, jak dotychczas, bolesny.
Ten brak cierpień znowu zatrwożył go...
„Czy to nie przywidzenie?“ — pomyślał.
Przypomniał sobie historyą dnia wczorajszego; pamięć i loika dopisywały mu.
— Może i wolę odzyskam? — szepnął.
Na próbę postanowił, że wstanie za pięć minut, wykąpie się, ubierze i natychmiast pójdzie na spacer do Łazienek. Patrzył na posuwającą się skazówkę zegarka i z niepokojem zapytywał: „a może ja się nawet nato nie zdobędę?“...
Skazówka dosięgła pięciu minut i Wokulski wstał bez pośpiechu, ale też i bez wahania. Sam nalał sobie wodę do wanny, wykąpał się, wytarł, ubrał i już w pół godziny szedł do Łazienek.
Uderzyło go, że przez cały ten czas nie myślał o pannie Izabeli, tylko o pani Wąsowskiej. Oczywiście coś się w nim wczoraj zmieniło: może za-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/379
Ta strona została uwierzytelniona.