wnowadze głupców. Mają licznych wielbicieli i dzięki temu wywierają na nas taki wpływ, jak haremy na Turcyą. Widzi więc pani, że damy nie mają powodu roztkliwiać się nad mojemi cierpieniami, ani prawa bawić się mną. Nie należę do ich referatu.
— I nawet zrywasz pan z miłością?... — zapytała ironicznie pani Wąsowska.
W Wokulskim zakipiał gniew...
— Nie, pani, — odparł — tylko mam przyjaciela pesymistę, który mi wytłómaczył, że nierównie korzystniej jest kupić miłość za 4.000 rubli rocznie, a wierność za 5.000, aniżeli za to, co nazywamy uczuciem.
— Piękna wierność!... — szepnęła pani Wąsowska.
— Przynajmniej zgóry zapowiada, czego się mamy od niej spodziewać.
Pani Wąsowska przygryzła wargi i skręciła w stronę powozu.
— Powinienby pan zacząć apostołować swoje nowe poglądy.
— Ja myślę, proszę pani, że na to szkoda czasu, bo jedni nigdy ich nie zrozumieją, a inni nie uwierzą bez osobistego doświadczenia.
— Dziękuję panu za prelekcyą — rzekła po chwili. — Zrobiła na mnie tak silne wrażenie, że nawet nie proszę pana, ażebyś mnie odwiózł do domu... Jesteś pan dziś w wyjątkowo złym
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/384
Ta strona została uwierzytelniona.