„Moja droga Kaziu! Jestem tak zniechęcona do wszystkiego i tak jeszcze nie mogę zebrać myśli, że dziś dopiero zdobywam się na opowiedzenie ci wydarzeń, jakie u nas zaszły od twego wyjazdu.
Już wiem, ile mi zapisała ciotka Hortensya: oto 60.000 rubli; razem więc mamy 90.000 rubli, które poczciwy baron obiecuje umieścić na siedm procent, co wyniesie około 6.000 rubli rocznie. Ale trudno, trzeba nauczyć się oszczędności.
Nie umiem ci opowiedzieć, jak się nudzę, a może tylko tęsknię... Ale i to przejdzie. Ten młody inżynier ciągle u nas bywa, co parę dni... Zpoczątku bawił mnie rozmową o mostach żelaznych, a obecnie opowiada: jak się kochał w osobie, która wyszła za innego, jak za nią rozpaczał, jak stracił nadzieję zakochania się po raz drugi i jakby pragnął uzdrowić się przez nową, lepszą miłość. Wyznał mi jeszcze, że niekiedy pisuje wiersze, w których jednak opiewa tylko wdzięki natury... Czasami płakać mi się chce z nudów, ale że bez towarzystwa umarłabym, więc udaję, że słucham i niekiedy pozwalam mu ucałować moję rączkę...“
Wokulskiemu żyły nabrzmiały na czole... Odpoczął i czytał dalej.
„Papo coraz słabszy... Płacze po kilka razy na dzień i byleśmy porozmawiali pięć minut sami, robi mi wymówki, wiesz za kogo!... Nie uwierzysz, jak mnie to rozstraja.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/386
Ta strona została uwierzytelniona.