Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/387

Ta strona została uwierzytelniona.

W ruinach zasławskich bywam co parę dni. Coś mnie tam ciągnie, nie wiem — piękna natura, czy samotność. Kiedy jestem bardzo nieszczęśliwa, piszę różne rzeczy ołówkiem na spękanych ścianach i z radością myślę: jak dobrze, że to wszystko pierwszy deszcz zmyje.
Ale, ale... Zapomniałam o najważniejszem! Wiesz: marszałek napisał do ojca list, w którym najformalniej oświadcza się o moję rękę. Całą noc płakałam, nie dlatego, że mogę zostać marszałkową, ale... że się to tak łatwo stać może!...
Pióro wypada mi z ręki... Bądź zdrowa i wspomnij czasami o twej nieszczęśliwej Beli“.
Wokulski zmiął list...
— Tak pogardzam i... jeszcze ją kocham! — szepnął.
Głowa mu pałała. Chodził tam i napowrót z zaciśniętemi pięściami i uśmiechał się do własnych marzeń.
Nad wieczorem otrzymał telegram z Moskwy, po którym natychmiast wysłał depeszę do Paryża. Następny zaś dzień, od rana do późnej nocy, spędził ze swym adwokatem i rejentem.
Kładąc się spać, pomyślał:
„Czy tylko ja nie zrobię głupstwa?... No, przecież zbadam rzeczy na miejscu... Czy może istnieć metal lżejszy od powietrza? to inna kwestya, ale że coś w tem jest — niema wątpliwości... Zresztą, szukając kamienia filozoficznego,